Dzisiaj nie będzie o czterech łapach. Pastele, palety i Skandynawia - to też nie teraz. Dzisiaj będzie o moich przemyśleniach po pewnym spotkaniu. Bez danych, także spróbuję uchwycić tylko moje zdziwienie.
Kochani, staram się pracować nad wyrozumiałością, spokojem, opanowaniem. Staram się nie oceniać, nie potępiać. Uczę się słuchać. Często milczę żeby kogoś nie urazić. To nie tak, że nie wiem co powiedzieć. Nie wiem jak to powiedzieć. I tak sobie myślę, że gdybym była zupełnie szczera, to nie miałabym ludzi wokół siebie. Krytyka dla zwykłego śmiertelnika jest czymś niezrozumiałym. Boimy się jak ktoś przeciera nam różowe okulary. Według Horacego jesteśmy okłamywani pozorami prawdy. To nie bełkot. To rzeczywistość. Nie traktujcie tego jako formę narzekania. Nie lubię marudzić i staram się tego nie robić. Jestem tylko w ciężkim szoku jak można siebie i innych oszukiwać pozornym szczęściem. Tylko pierwsze 20 minut brzmi szczęśliwie. Z każda minutą następuje obnażenie z problemów. Nie trzeba się wstydzić swojego życia. My jesteśmy kapitanami na tym statku i od nas zależy gdzie dopłyniemy. Nie zmieniajmy hierarchii wartości. Pieniądze, porządek? A co ze zdrowiem, miłością, szczerością? Nie stawiam się ponad, ale odkąd żyję z Jezusem w sercu moje życie stało się prawdziwsze. Cały ten brud, który przesłaniał mi oczy stał się drugoplanowy. Widzę, ale nie dotykam. Przykry jest tylko brak zrozumienia. Ja sobie jakoś z tym poradzę, bo jestem zadowolona z mojej przemiany. Wiem jednak, że znajomi nie bardzo to rozumieją. Niby nieważne, ale czuję się trochę odosobniona, bo nierzadko spotykam się z krytyką.
Teraz jestem szczęśliwsza i nie zamierzam powracać do przeszłości. Cieszę się, że odnalazłam odpowiednią drogę tak wcześnie. Życzę wszystkim więcej pokory i szczerości wobec swojej osoby.
Trochę to wszystko chaotyczne, ale mam nadzieję że sens został przekazany.
Na koniec rozluźnione futro, moja miłość bezgraniczna <3 Dobrej Nocy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz